Kazanie do patriotów

Kazanie zostało wygłoszone 10 września 2017r. przez ks. Łukasza Szydłowskiego FSSPX podczas Mszy św. celebrowanej na Pikniku Patriotycznym w Dąbrowie Górniczej.

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Osoby, które uczestniczą w tym wydarzeniu, mają za zadanie troszczyć się o naszą Ojczyznę. Oczywiście są też inne, których nie było na pikniku, ale które z pewnością przynajmniej w swoim sercu mają troskę o nasz kraj. Cóż takiego mogę dzisiaj powiedzieć? Może przypomnieć doktrynę, katolicką naukę społeczną, może rozprawiać o chwalebnych czynach naszego polskiego narodu, a może urządzać autoreklamę Bractwa kapłańskiego św. Piusa X i propagować tzw. Tradycję Katolicką, której sztandarem jest Msza Święta Wszechczasów. Do tego wszystkiego jednak, moi drodzy, nie chcę teraz nawiązywać. Mam nadzieję, że sami do tego sięgniecie. Wielu osobom temat ten jest znany. Komu nie jest- chciałbym jedynie zachęcić do zapoznania się z nim.

Coś, co jest powiązane z Mszą Świętą, w której właśnie uczestniczymy, to nie tylko sama doktryna socjalna czy nauka społeczna o panowaniu Pana Jezusa. Jest z nią również związana pewna duchowość. Duchowość, która może wymaga od nas więcej, niż tylko przeciętności. Jak sami zobaczyliście, moi drodzy, żeby w tej Mszy św. uczestniczyć, trzeba dokonać pewnego wysiłku. Trzeba włożyć swój wkład, aby się nie nudzić i chcieć poznać (poprzez łacinę, czy samą formę rytu) ten skarb, który jest przed naszymi oczyma. Z tą Mszą św. i z tym ruchem, można powiedzieć tradycyjnym, jest też związana pewna duchowość. Moi drodzy, chcę się do was zwrócić jako kapłan, ale też duszpasterz, mając na uwadze dobro waszych dusz.

Nasza Ojczyzna jest nam wszystkim droga. Staracie się (mam nadzieję), chcecie przyłożyć rękę do odbudowy. Niestety często zdarza się, że jesteście w tych staraniach opuszczeni. Wniosek ten można wysnuć, kiedy spojrzy się na to, co obecnie głoszą hierarchowie Kościoła. Jako przykład podam chociażby poparcie przez duchowieństwo idei dotyczącej przyjmowania do Polski uchodźców. Jest to koncepcja niewątpliwie zagrażająca naszemu krajowi. Kiedy wspomni się ten fakt, to wszyscy, którzy zgłaszają sprzeciw wspomnianemu pomysłowi, są, można powiedzieć, automatycznie napiętnowani, nawet ze strony hierarchów Kościoła Katolickiego. Stąd, może czasami czujecie się opuszczeni, nawet przez tych, którzy powinni stać wam u boku i wspierać was w tej społecznej walce o panowanie Pana Jezusa Chrystusa. Określa się was może jako skrajnych, zbyt radykalnych, ponieważ nie opowiadacie się za oficjalną linią, która jest poprawna politycznie.

Mimo różnic w poglądach, chyba każdemu zależy na dobru naszej Ojczyzny. A mnie zależy, drodzy wierni, jak też każdemu kapłanowi zależeć powinno, na dobru waszej duszy. Każdy z was ma tylko jedną duszę. Na dzień dzisiejszy Opatrznościowo przeznaczona jest piękna Ewangelia, która pasuje do tego, o czym mówię. Troszczy się ona o wiele rzeczy, ale przede wszystkim o wasze dusze. Wielokrotnie wspominam i tutaj powtórzę: wolę, żeby Polska była rozebrana, żeby nasz Naród rozpędzono, żeby spadły na nas najgorsze klęski, niż dać w zamian duszę chociażby jednej osoby, która stara się o dobro Ojczyzny. Wprawdzie większość to więcej niż jednostka, jak mówi św. Tomasz, ale jednak nie możecie ponieść szkody na waszej duszy w trosce o Ojczyznę. Wówczas, będzie to pomylenie i odwrócenie całego porządku. Bóg jest na pierwszym miejscu. Przypomnijmy sobie hasło: Bóg, Honor, Ojczyzna. Ojczyzna jest dopiero na trzeciej pozycji. Cóż za pożytek dla człowieka, choćby cały świat zyskał, a na duszy swej szkodę poniósł. Cóż za pożytek dla Polaka, choćby Polskę zyskał, a na duszy swej szkodę poniósł. Dlatego chcę dzisiaj mówić nie o sprawach socjalnych czy problemach politycznych, ale o sprawach duchowych, moi drodzy.

Na początku zacytuję Adama Mickiewicza: Ten z was dla kraju owocnie pracuje, kto służąc jemu własną zbawia duszę. Kto się podnosi, ten Polskę ratuje, a kto się zniża, mnoży jej katusze.
W środowiskach tzw. narodowych, choć widzi się powrót do religii i wiary, czasami kończy się on tylko na zewnętrznych deklaracjach, które nie są wdrażane w życie. Tłumaczyć można to rożnie, ale ile osób z tych, które uczestniczyły w pikniku w poprzednich dniach, są obecne również dzisiaj? Może niektóre z nich pojechały w inne miejsce. Jednak pokazuje nam to pewien brak, który musimy starać się wypełnić. Dziękuję tym, którzy tutaj przybyli, że zechcieli przyjechać i zostać na Mszy świętej. Ważne jest nie tylko to, co zewnętrzne, mianowicie zadeklarowanie, że jest się Polakiem katolikiem. Katolik to człowiek, który pewnymi rzeczami żyje, który praktykuje w życiu wiarę katolicką. A więc taki, który stara się przede wszystkim żyć w łasce uświęcającej, czyli bez grzechu ciężkiego. Żyć pobożnie to wymóg, który religia katolicka stawia każdemu mężowi stanu (każdemu, kto jest w parlamencie, na tronie itd.). Gabriel García Moreno, prezydent Ekwadoru, tak właśnie postępował. Codziennie praktykował rzeczy, o których za chwilę wspomnę.

Moi drodzy, możemy stawiać sobie pytania: co jest wymagane, aby żyć po katolicku? Co jest związane z duchowością Mszy św. Wszechczasów? Cóż jest potrzebne, żeby życie łaski utrzymać?
Po pierwsze: codziennie przynajmniej 15 minut modlitwy myślnej. Pisał o tym ksiądz Józef Warszawski w swojej książce „Myśl jest bronią”. Trzeba zadbać o te codzienne kilkanaście minut samodzielnego myślenia, nie jakiegokolwiek, ale religijnego. Wszystko po to, żebyśmy nie byli, przepraszam za określenie, stadem otumanionych baranów, które połkną wszystko, co przekażą mass media, gazeta, czy obce nam władze.
Kolejną rzeczą jest regularna, przynajmniej comiesięczna spowiedź oraz przynajmniej cotygodniowa Komunia Święta, aby utrzymać łaskę w swoim sercu.
Następnie należy zatroszczyć się o codzienne, przynajmniej 15- minutowe czytanie lektury o tematyce religijnej. Nie tylko o tematyce politycznej, o kryzysie w kościele, ale właśnie o tematyce religijnej.
Dopełnieniem powyższych warunków jest jedna część różańca świętego każdego dnia.

Trwa rok Maryjny, rok fatimski. Matka Boża obiecała nam ratunek. W historii wielokrotnie było pokazane, jak różaniec potrafi zwyciężać komunistów, muzułmanów i innych wrogów. A czy my dzisiaj nie mamy do czynienia z zagrożeniem? Wprawdzie komunistów jako takich nie ma (przyjęli inne barwy), ale system jest podobny. Podobne są zagrożenia, a nawet gorsze, bo liberalizm, który napływa z zachodu, jest jeszcze bardziej niebezpieczny. Dlatego też potrzebujemy ochrony przed tym wrogiem, może już nie tak bardzo otwartym, ale jednak zaciekłym. I tą naszą ochroną jest różaniec święty. Codzienna jedna część różańca świętego- tego Matka Boża sobie życzy. Jeśli nie chcemy spełnić tej prośby, to jesteśmy tak naprawdę naturalistami- liczymy na własne siły. Będąc szczerym powiem, że w takiej sytuacji Polska nie będzie istnieć. Naród polski się nie odrodzi, naród polski nie zmartwychwstanie.

Mówimy więc o radykalizmie, zarówno politycznym, ale też każdym innym. Radykalna jest nasza wiara katolicka. Pan Jezus jasno powiedział: nie można dwóm bogom służyć – albo jednego ma się w nienawiści, a drugiego kocha. Dla nas Ojczyzna nie może być bogiem- Bóg jest tylko jeden, Bóg w Trójcy Jedyny Prawdziwy, a królową naszą Najświętsza Maryja Panna. Dlatego też, jeśli chcemy odbudować elity, musimy zacząć od fundamentu religijnego. Powiedzmy sobie szczerze: obecnie nie ma elit, wymordowano je. Czy to w lasach katyńskich czy w różnych więzieniach, czy przez nazistów- nie ma elit! Zostały nam zagrabione. Nikt nam ich nie zwróci, nawet w najmniejszym stopniu. Nie da się zastąpić wykształcenia pieniędzmi. Może da się coś wybudować, ale ludzi nie da się zwrócić. Moi drodzy, apeluję do was, do wszystkich tych, którzy tutaj byli: żeby odbudować te elity, trzeba zacząć od fundamentu religijnego. Była kiedyś, przed ośmiu laty, inicjatywa, która wyszła od naszego wiernego, żeby zgromadzić na rekolekcjach ignacjańskich wszystkich liderów ruchów narodowych. Rekolekcje te trwają sześć dni i stawiają człowieka do pionu. Dają mu fundament religijny, zagrzewają do walki, porządkują mu w głowie właściwe wartości. I cóż na to liderzy? Nikt się nie zgłosił… Nikt się nie zgłosił! Pytam się: jak Polskę budujemy? Na jakim fundamencie? Jeśli Polska ma być wielka i katolicka, to dlaczego nie ma tego fundamentu katolickiego? Miało nie być moralizowania, ale, moi drodzy, być może niektórych widzę ostatni raz. To słowo, które mogę dzisiaj do was skierować, jest właśnie tym, żeby zatroszczyć się o własną duszę. Jeżeli więc chcemy budować Polskę, zachęcam do takich rekolekcji, jakimi są ignacjańskie. Głosimy je cyklicznie, warto się tylko zorientować na jakie dni są wyznaczone. Ktoś może powie: Przecież to jest Bractwo św. Piusa X, więc do nich nie pójdziemy, może poszukajmy gdzieś indziej. Jeśli tak jest, to dlaczego osoby myślące w ten sposób nigdzie indziej nie idą? Dlaczego to, co jest doktryną katolicką, zawsze przekazywaną, nie jest praktykowane? Ostatecznie tylko jedna organizacja podjął wyzwanie i dwudziestu jej członków uczestniczyło we wspomnianych rekolekcjach. Był to jeden z organizacji narodowych, ale nie będę zdradzał nazwy. Inna organizacja posłała tylko kilku przedstawicieli. Moi drodzy, to dodaje im siły, żeby w tej walce, którą prowadzą, nie stracili swojej duszy. Moi drodzy, zajmujecie się polityką. Tam jest gra, często niestety brudna. Człowiek jest narażony na wiele niebezpieczeństw. Żeby nie stracić kręgosłupa moralnego, naprawdę potrzebna jest siła duchowa. A ta siła nie jest  w nas, tylko w Panu Bogu. Dlatego potrzebujecie Pana Boga. Bóg, Honor, Ojczyzna– On jest na pierwszym miejscu.

Na koniec przeczytam wam coś, co zostało napisane jeszcze za czasów zaborów, w 1898 roku. Pewien ksiądz rozprawiał o typie połowicznego katolicyzmu, który często nas dotyczy. Wspomniał tam także co następuje: Stronnictwa w ustroju swoim, jak i wszelka inna organizacja społeczna jest tylko ramą, jest formą, ułatwiającą działanie. Tak więc jest wiele organizacji i tak naprawdę są to tylko ramy. Można się kłócić, która rama jest lepsza. Może w tym tkwił największy problem- sprawić, że Polacy będą jednością, ponieważ każdy ma inną ramę. A ta rama nie pasuje do drugiej ramy i ciężko jest je połączyć. Dlatego cieszę się, że wyszła taka inicjatywa, która chce stworzyć jak gdyby jedną ramę, po to, żeby zjednoczyć chociażby treść. Siła zaś i znaczenie stronnictwa, stowarzyszenia, grupy, stanowi jedynie stopień przyjęcia się jego członków duchem, który je do życia powołał. Myślą, której ona jest wyrazem. Czy myśl i duch nie jest wspólna tym wszystkim ludziom, którzy tutaj byli? Czy nie jest dla nas najważniejsza nasza Ojczyzna? Czy nie jest dla nas najważniejszy Bóg, którego mamy jednego? Czy nie warto byłoby zostawić czasem tych ram na boku i kiedy idzie o te interesy- o Boga i Ojczyznę naszą, złączyć się w jedno i pracować wspólnie właśnie dla Boga i Ojczyzny? Czczą i bezpłodną jest organizacja społeczna, której duch jest słaby. Niepotrzebną, a przynajmniej nie niezbędną jest ona tam, gdzie stopień zharmonizowania myśli i dążeń wysoki. Jeśli duch się odrodzi, moi drodzy, to ramy, chociaż mogą być rozbieżne, nie będą stanowiły przeszkody do zwycięstwa, ponieważ będzie nas łączyła wspólnota wiary i celu. Chociaż moglibyśmy zostać zdelegalizowani, to duch nie zostanie zabity. Jak mordowano ciała naszych niezłomnych i wyklętych żołnierzy, jak ich katowano, tak ducha nie złamano. O to was, moi drodzy, proszę, żebyśmy byli mocni duchem, duchem katolickim, oraz praktykowali to, o czym wspomniałem, czyli cztery punkty: codzienne rozmyślanie piętnastominutowe, regularna spowiedź i Komunia Święta, codzienne, piętnastominutowe czytanie, oraz codzienny różaniec święty. Wówczas żaden wróg nas nie złamie, a i wrogowie zewnętrzni będą odparci.

W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, kazania. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.